Jak zrobić lodową misę i kostki lodu z kwiatami
Lodowa misa z kwiatami pięknie wygląda na blogowych zdjęciach. Na Instagramie kostki lodu z kwiatami chłodzą szampana w coolerach. Testuję instrukcje znalezione w sieci.
Sprawdziłam 3 sposoby mrożenia kwiatów. Generalnie sprawa wydaje się prosta: trochę kwiatów, woda i zamrażarka. I faktycznie przygotowanie misy i kostek jest bardzo łatwe, poza jednym momentem…
Sposób mrożenia, czy w misie czy w kostkach dobierzcie w zależności od tego czy planujecie podać napój butelkowany czy nie. W lodowej misie warto podać poncz, sangrię lub inną koktajlową mieszankę. Do napojów butelkowanych lepsze będą kostki, bo wtedy bąbelki nie wyparują tak szybko, a lód odpowiednio schłodzi napój.
Materiały
Do misy potrzebne będą:
- kwiaty o dużych płatkach (u mnie 3 róże)
- dwie miski: mała i duża
- woda
- mocna taśma – najlepiej izolacyjna
- coś ciężkiego np. ciężarek lub kamień
Do kostek:
- kwiaty o małych główkach
- lub kwiaty o dużych płatkach (u mnie 1 róża na 2 foremki)
- nożyczki
- foremki na lód
- woda
Przygotowanie
Praca na początku wygląda bardzo przyjemnie. Odczepiamy główki kwiatów od łodyżek i rozdzielamy je na płatki. Trochę bałaganu robi pyłek. Dodałam go trochę do foremek na lód, a resztę wyrzuciłam. To samo zrobiłam z małymi listkami. Kupiłam najmniejsze róże jakie były w kwiaciarni, ale i tak ich główki nie zmieściły się do otworów w foremkach. Dlatego postanowiłam pociąć ich płatki na drobne kawałki. Uzupełniłam nimi jedną foremkę.
Do drugiej innej foremki z otworami o stożkowym kształcie, postanowiłam włożyć całe płatki lekko zawinięte w rulonik.
Przyszła kolej na misę. W dużej szklanej ułożyłam listki wewnętrzną częścią do środka misy – tak, żeby ładna część liścia przylegała do szklanej powierzchni wewnątrz misy. Zależało mi na tym, żeby po zamrożeniu liście tworzyły jakby wyściółkę dla płatków. Potem równomiernie po dnie rozłożyłam płatki. Wszystko delikatnie zalałam wodą.
I tutaj ta miła i ładna część się kończy, bo w tym momencie wszystko powędrowało do góry. Dotyczy to zarówno foremek jak i misy. Musiałam po raz drugi układać liście i płatki. Dzielnie walczyłam z wypornością wody, która uniosła wszystko do góry. Po rulonikach w foremce nie było śladu. Robota od nowa. Z natury jestem raczej niecierpliwa przy pracach ręcznych więc upychanie palcem płatków w foremkach, które co chwila znów wypływały wyprowadzało mnie z równowagi. W dodatku pocięte płatki przyklejały mi się do palca i ciężko było je z powrotem umieścić w wodzie. Także, nie ma co marzyć, że w lodzie płatki będą równomiernie rozłożone. Fenomen zdjęć z sieci, w których właśnie tak to wygląda polega pewnie na kilkakrotnym mrożeniu i robieniu warstw z kwiatami. Jeśli macie tyle cierpliwości to próbujcie.
W tym momencie foremki możecie już wstawiać do zamrażarki. Natomiast z misą trzeba będzie jeszcze podziałać. Do róż z wodą włożyłam, drugą mniejszą misę. I tu drugi zonk, bo teraz wszystkie płatki jeszcze bardziej wypłynęły na powierzchnię. Myślę, że efekt też mógłby być ciekawy – taka misa z różanym rantem – jednak mi zależało na równomiernym rozłożeniu płatków w misie. Dodatkowo musicie uważać, żeby nie przesadzić z ilością wody. Mnie się akurat udało, ale lepiej sprawdzić na początku ile wody możecie wlać do dużej misy, żeby ta nie wylała się po włożeniu małej.
Do małej miski włożyłam ciężarek i na ile się to udało poupychałam płatki i listki. Ale dalece to wyglądało od mojego ideału. Mogłam najpierw włożyć miskę, a potem dolać wody. Jednak wtedy istnieje ryzyko, że na dnie będzie za mało lodu i miska topniejąc wypuści zawartość. Dlatego małą miską i ciężarkiem wyregulowałam odpowiednią grubość dna lodowej misy i zakleiłam je taśmą izolacyjną.
Tak przygotowaną włożyłam do zamrażarki.
Efekty
Po kilku dniach, lód wydobyłam wlewając do małej szklanej miski gorącą wodę. Po paru minutach mogłam ją już wyjąć i wtedy dużą szklaną ociepliłam pod bieżącą, gorącą wodę, odwracając ją do góry dnem. Lodowa misa sama wyleciała.
Jak, tak przygotowany lód będzie wyglądał w aranżacji pokaże Wam w walentynki.
Jeśli macie jakieś pytania piszcie w komentarzach.
Bardzo ciekawy pomysl, szczegolnie w tym okresie : ) Pozdrawiam!
Pomysł fajny, ale trzeba z rozwaga kwiaty dobierać. NP tulipany są prawie trujące, może nie zabiją, ale rozstrój żołądka gwarantowany.
To prawda. To bardzo ważny komentarz.